Kilka lat temu, na pewnym komercyjnym wyjeździe GRIMPADO, w czasie resta podopiecznych przejechaliśmy się do pobliskiej Oliany rzucić okiem na najsłynniejszy wtedy mur wspinaczkowy w Europie a może i na świecie. Wszystko oczywiście za sprawą wytyczenia nowego standardu we wspinaczce sportowej w postaci drogi „La Dura Dura” 9b+. Podekscytowani tym wypadem, uderzyliśmy z samego rana . Po wstępnych oględzinach i macaniu skałki, zamarzyło mi się skorzystać z okazji i wspiąć się – wiadomo, pani trener ma wolne, trzeba spróbować się wdrapać na jakąś skałkę
. I tak postawiłam pierwsze kroki na Marroncicie…Było to bardzo śmiałe posunięcie, bo ani wtedy, ani dotyczczas nie miałam żadnej 8b na koncie
Oczywiście o prowadzeniu nie było mowy, bo nie było czasu, a i jakoś tak też złożyło się, że droga czekała na mnie 3 lata, zanim znowu się w nią wstawiłam
.
Okoliczności w tym roku były już nieco inne niż wtedy. Troszkę więcej czasu na wyjeździe, siły powoli wracały po urodzeniu Gustawa i jechaliśmy z Piotrkiem oboje z nastawieniem, że robimy projekty! Nasza taktyka okazała się skuteczna, choć nie obyło się bez chwil zwątpienia… Ostatecznie oboje zrobiliśmy życióweczki . Piotrek zamknął swój projekt kilka dni wcześniej niż ja- udało mu się odhaczyć „RedBull” 7c+ RP.
3 lutego pierwszy raz w życiu wpięłam się do zjazdówki tak trudniej drogi – udało się pokonać „Marroncita” 8b/+ RP.
Było to dla nas dosyć szczególne, gdyż poza sprężem w czasie wspinu na drodze (najczęściej była to jedna próba i pomocą Kacpra przy opiekowaniu się Guciem, nic nie wskazywało, że może się to udać i to w tak niedługim czasie….
Ostatnie dni wyjazdu w Olianie to spokojne rozkminianie nowości i szukanie nowych projektów, więc na pewno niebawem wracamy
Bunia